Masz depresję? Dlaczego nic o tym nie wiedzieliśmy? Dlaczego NIC nie mówisz?


To będzie raczej kilka zdań skierowanych do osób, które są zaskoczone, zdziwione i zasmucone tym, że ich bliscy, znajomi bardzo długo nie mówili o swojej depresji.
O wiele łatwiej mówić i przyznać się do dolegliwości, którą znamy. Którą wiemy jak wyleczyć. Wtedy bez oporów narzekamy na tę dolegliwość i dzielimy się nią z innymi. Ból głowy, ból brzucha, gorączka, biegunka, skręcona kostka, kac.
Co się dzieje kiedy czujemy się bardzo źle, nie mamy pojęcia skąd to się bierze i kiedy ustąpi? Nie mówimy o tym bo nam wstyd. Czekamy aż minie. A to nie mija.


Co mam powiedzieć kiedy od długiego czasu w środku czuję mrok, ciemność, pustkę, samotność, alienację, niezrozumienie? Jak mam się przyznać do tego osobom, które są blisko ale ja nie umiem brać ich wsparcia? Jak przyjacielowi mam powiedzieć, że czuję się samotnie, obco, inaczej, bez wsparcia, bez perspektyw na wsparcie? Nie mówię, bo przecież i tak nikt mnie nie zrozumie.

Te kumulowane, złe uczucia, te duszone w środku ciemności i złości nie uchodzą małymi otworami. One eksplodują. W końcu z ostrego dyskomfortu psychicznego rodzi się ból fizyczny.
Jak mam opowiedzieć komuś, że nie dam rady wstać, bo wszystko mnie boli? Jak mam powiedzieć, że nie mam ochoty na wyjścia i aktywności, bo nie mam na to fizycznie sił, chociaż zawsze byłam tą bardzo aktywną?
Jak opisać ból którego źródło jest w środku, on promieniuje na całe ciało w końcu bolą cie mięśnie, kości, skóra?

To jest nie do opisania, dlatego tego nie opisujesz. To jest też pewnego rodzaju ogromny wstyd. Boisz się przyznać, że jest z Tobą źle. Boisz się publicznie zakomunikować swoją słabość. Bo boisz się reakcji innych.

Bywa tak, że osoba chora na depresję jeszcze resztkami sił bierze udział w życiu tj. chodzi do pracy, coś tam rozmawia z ludźmi, może nawet prowadzi udawane życie towarzyskie, ale gdy zostaje sama, pada na podłogę wykończona. Płacze wiele godzin, nie może zasnąć i kuli się z bólu. Marzy o śmierci.

Nikt chory na depresje nie daje znaków, że jest z nim coś nie tak. Przynajmniej w tych pierwszych fazach.
Jest wręcz przeciwnie. Osoba ta stara się zrobić wszystko, wykorzystuje resztki swojej energii by pokazać innym, że radzi sobie świetnie, że życie mu wychodzi, że bawi się dobrze.

Osoba chora na depresję wstydzi się przyznać na głos, że coś bardzo jest nie tak. Tu nie chodzi o przyznanie się przed ludźmi. Tu chodzi o przyznanie się przed samym sobą. Jeśli mówisz o tym na głos, to znaczy, że się przyznajesz.

Nikt nie chce się przyznać do takiej ułomności, bo traktuje to jako porażkę.

Dopiero jak się przyzna okazuje się co innego.

Depresja wymaga cierpliwości. Od chorego i od bliskich chorego. Ale to takiej nadludzkiej cierpliwości.

ps. następny wpis zrobię o przyznaniu się.

pps. piszę to wszystko z własnego doświadczenia, nie wiem jakie przeżycia mają inni chorzy, nie prowadzę obserwacji innych ani badań.

FB POKOLENIE DEPRESJA

Komentarze